poniedziałek, 27 lutego 2012

"Splątane sieci" Anne Bishop

Anne Bishop Splątane sieci

Czarne Kamienie
 - Księga V

Jaenelle i Marian pod wpływem książek i wyobrażeń Plebejuszy postanawiają otworzyć Dom Strachów. Pewnego razu Surreal otrzymuje zaproszenie, a właściwie nakaz Królowej aby stawiła się na prywatnym otwarciu tego domu. Zabiera ze sobą Rainiera. Wkrótce przekonuje się, że to nie Jaenelle wysłała to zaproszenie. Do domu wchodzi jeszcze parę dzieci. Wtedy zaczyna się gra. Dostają informację, że każde użycie Fachu zamyka jedno z trzydziestu wyjść, a cały dom splątany jest w sieci, które na czyjeś polecenie utkały Czarne Wdowy. W środku czekają śmiertelne pułapki, trupy w szafie i nie wszyscy wyjdą z tego cało. Takie samo zaproszenie otrzymuje także Lucivar i Daemon. Pierwszy z nich w wyniku pewnych wydarzeń zapomina o nim, a drugi czyta je za późno. Okazuje się, że dom do którego zostali skierowani wcale nie należy do ich żon. Wkrótce dochodzą do wniosku, że zamieszany w to wszystko jest pisarz Jarvis Jankell, który okazuje się być Krwawym o bardzo spaczonym umyśle. Lucivar, Daemon i Jaenelle zrobią wszystko aby ocalić Surreal, a zemsta będzie wielka...
Do książki dodano także krótkie opowiadanie 
 Gdy zakwita krew czarownicy. Dotyczy on wcześniejszych wydarzeń. Główną bohaterką jest Surreal, która pracowała wtedy jako ekskluzywna prostytutka i ... zabójczyni. Opisano w niej jedno z jej zleceń, gdzie w restauracji i w kulturalny sposób sporządziła i podała truciznę mężczyźnie, który w brutalny sposób traktował młode kobiety.
Jest to trochę inna książka niż poprzednie. Sam pomysł z akcją w zaklętym domu z demonami i pułapkami, a zwłaszcza zamieszanym w to pisarzem trochę mnie zdziwił. Z pewnością ta księga, jak i poprzednie nie nadają się dla dzieci, choć to one stają się także jej bohaterami. W sprawach miłosnych głównych bohaterów wszystko dobrze się układa, a oni sami są całkowicie oddani swym małżonkom. Jak zwykle możemy także odnaleźć parę śmiesznych sytuacji i dialogów. Jedynie okładka książki taka sobie. Bardziej podobały mi się wcześniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz