czwartek, 27 czerwca 2013

"Tato, gdzie jedziemy?" J. Fournier

Jean-Louis Fournier Tato, gdzie jedziemy?

Książka została uhonorowana prestiżową nagrodą Femina i nominowana do nagrody Goncourtów. Autor opisuje swoje spostrzeżenia dotyczące wychowywania dwóch upośledzonych synów: Mathieu i Tomasa. Z pewnością różni się ona od innych pozycji tego typu. Fournier nie boi się mówić o swoich uczuciach. Czyni to niejednokrotnie poprzez śmiech. Szczerze mówi, że już narodziny pierwszego dziecka były dla niego "końcem świata". Zwraca uwagę na to, iż np. jeżeli zdrowe małe dziecko zrobi jakąś głupotę, to wszyscy się śmieją, gdy to samo zrobi chore, to wpadają w konsternację. Życie jest ciągła walką.  Ojciec nigdy nie będzie czytał z dzieckiem, kupował zabawek adekwatnie do wieku, doradzał synom w randkach... Dla dzieci i rodziców to nieustanny stres i walka o zdrowie ( liczne operacje, sprzęt rehabilitacyjny). Nie brak jednak szczęśliwych chwil i miłości. Jest to sytuacja trudna dla małżeństwa i prywatnego życia.
Autor pisze o tym, z czym zmagał się przez szereg lat. Znalazł swój sposób na pogodzenie się z losem. Króciutką książkę pisze dla synów, chociaż oni jej nigdy nie przeczytają. Nie należy doszukiwać się w tej pozycji publikacji naukowej. Po przeczytaniu jej miałam mieszane uczucia. Chyba pierwszy raz spotkałam się z takim szczerym i żartobliwym podejściem do problemu. Autor ma jednak do tego prawo, bo to on tego wszystkiego doświadczył. Wychowywanie chorego dziecka to ciężka 24-godzinna praca. Fournier obala mity i nie boi się krytyki.

niedziela, 16 czerwca 2013

"Czerwona królowa" P. Gregory

Philippa Gregory Czerwona królowa

Jest rok 1453. Anglia. Pewna dziewczynka swoje życie chce poświęcić Bogu i spędzić je w klasztorze. Marzy by być świętą jak Joanna Dark. Jednak jej mąż został już wybrany. Plany wkrótce się zmieniają i dwunastoletnia dziewczynka zostaje wydana za mąż, za osobę dwa razy starszą.  Mąż pilnie wypełnia swoje obowiązki, a dziewczynka dzielnie je znosi. Przed swoimi czternastymi urodzinami, w wielkich trudach rodzi swoje jedyne dziecko, któremu nadaje imię Henryk. Ze względu na swoje pochodzenie, dziecko to może zostać przyszłym królem Anglii. Jego matka to Małgorzata Beaufort, po mężu Tudor. Chłopiec może liczyć na opiekę swojego stryja Jaspera, ponieważ ojca nigdy nie poznało.  Młoda wdowa ponownie musi wyjść za mąż. Tym razem matka wybiera mężczyznę jeszcze starszego -  Henryka Stafforda. Zostaje rozdzielona z dzieckiem. Mąż jest dobry dla Małgorzaty, a ona stara się być dobrą żoną. Pozbawiony jest jednak ambicji, które zawładnęły sercem żony. Mijają lata. Kobieta nie zapomina jednak o swoim celu. Kiedy po raz kolejny zostaje wdową, sama wybiera sobie męża  - Tomasza Stanleya. Nie jest to jednak małżeństwo z miłości, a jedynie umowa zawarta między dwiema wyrachowanymi osobami. Wszystko ma jeden cel:  uczynić z Henryka króla, a z niej królową matkę.  Wierzy, że taka jest wola Boga, a ona została do tego powołana, by  ją wypełnić.
Nigdy specjalnie nie przepadałam za książkami historycznymi.  Philippa Gregory pokazała jednak swój kunszt.  Powieść jak najbardziej opiera się na wątkach prawdziwych, nie brak w niej jednak także  fikcji. Chyba nikt nie może dokładnie stwierdzić co kto kiedyś myślał. Autorka poprzedziła swoją literacką interpretację, studiami w tym zakresie. Do książki dołączyła bibliografię z której korzystała (jest tego sporo). Małgorzata, to osoba, która nie wzbudza większej sympatii. Na początku było mi jej żal. W sumie to nie chciałabym żyć w czasach, gdy dzieci wychodziły za mąż i rodziły dzieci.  Właściwie kobieta była rzeczą, którą się dysponowało. Gdy została wdową, można było odbierać jej dziecko  i ustalić  innego nad nim opiekuna. Nikt nie przejmował się krwawiącym sercem matki. To wszystko w jakiś sposób musiało wpłynąć na charakter bohaterki. Stała się osobą ambitną, która nie cofnie się przed intrygami, aby dopiąć swego celu. Mimo deklarowanej przez nią religijności, ja nie znajduję jej w niej za dużo. Z pewnością brak jej skromności. Czuje się lepsza od innych.  Posunie się bardzo daleko, aby odsunąć ród Yorków od tronu. Ona jest z Lancasterów i to oni mają rządzić. Konflikty sięgają głęboko w przeszłość, a jak wiadomo pokój buduje, a wojny rujnują…

Rozumiem fenomen książek pani Gregory. Jeżeli ktoś lubi ten gatunek z pewnością może po nie sięgnąć. Bardzo dobrze ukazane są czasy konfliktów, zaraz, spisków. Nie brak w tym jednak człowieka, który choć na stałe wrósł w karty historii, wcale nie musiał być idealny. Autorka wie o czym pisze.

środa, 12 czerwca 2013

"Żegnaj, Panie Prezydencie" D. Georget

Daniele Georget Żegnaj, Panie Prezydencie

Historia toczy się w 1963 roku, w nocy poprzedzającej morderstwo Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. Małżonkowie spędzają ten czas w wspólnym pokoju hotelowym. Poznajemy ich z nieco innej strony. Znika obraz idealnej pary. Jack ma na swoim kącie liczne zdrady (w tym z Marylin Monroe). Wcale się z tym nie kryje przed żoną. Jego stan zdrowia przyczynia się, do tego iż Jackie często musiała opłakiwać stratę swoich dzieci. Perfekcyjna "Pierwsza Dama" wydaje krocie na swoje ubiory. Sama nie lubi tego określenia, bo kojarzy jej się z nazwą konia wyścigowego. Motto prezydenta to: "Z polityką jest jak z reklamą. Nieważna jest prawda, ważne, żeby sprzedać towar". Małżonkowie się kłócą. Atmosfera się jednak oczyszcza. Odnajdują swoje nieco przygaszone uczucie.
Książka zapowiadała się ciekawie, jednak mnie rozczarowała. Może wina jest w tym, że nigdy specjalnie nie interesowałam się polityką. Jednak nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby co wydarzyło się w Dallas. Początkowo książkę trudno mi się czytało. Pierwsza część przeplatana jest spojrzeniami od strony męża i żony. To wprowadzało dla mnie chaos. Świat polityki został ukazany jako obłudny i cyniczny. Liczą się pieniądze i znajomości. Wszystko oparte jest na umowach i targowaniu. Mało jest bezinteresowności, choć ideały nie do końca umierają. Liczne są intrygi, czasami bardzo zawiłe. Ciągle trzeba uważać na wrogów, którzy tylko czekają na podwinięcie się twojej nogi. Nie jest to zbyt dobry obraz polityki, która jest właściwie grą pozorów. Gdybym nie wiedziała, że bohaterowie książki, to autentyczne postacie, ci w niej wykreowani nie wzbudziliby zbytnio mojej sympatii.

sobota, 8 czerwca 2013

"Pocałunek Kier" Lynn Raven

Lynn Raven Pocałunek Kier

Lijanas to znana uzdrowicielka z nivardzkiego miasta, która pewnego dnia zostaje podstępnie uprowadzona przez wrogich Kierów. Ich dowódca Mordan, zwany "Krwawym Wilkiem" powszechnie budzi strach i trwogę. Teraz wykonuje rozkaz swojego króla. Dziewczyna nie myśli się jednak poddać. Pragnie uciec. Mordan to zdecydowany i honorowy człowiek, który ma jednak na sumieniu śmierć setek niewinnych ludzi. Zawsze wywiązuje się z swych obowiązków. Początkowa niechęć między bohaterami zmienia się z czasem w szacunek i ... miłość. Wcześniej jednak czekają niebezpieczeństwa...
Można by sądzić, że fabuła będzie taka sobie, a na dodatek mamy tu kolejną miłość osób z różnych światów. Jednak takie myślenia jest zupełnie błędne. Książka okazała się ciekawa i nieprzewidywalna (nigdy nie wiedziałam co będzie dalej). Autorka stworzyła wspaniały fantastyczny świat z jego potworami (np. pożeraczami dusz), wiedźmami  i legendami.  Miłość objawia się powoli. Nie ma tu zauroczenia od pierwszego wejrzenia i "wzdychania".  Jest tu po prostu prawdziwa miłość, którą poznajemy po czynach, a nie słowach. Bohaterowie są charakterystyczni, ale nieprzerysowani. Wydają się prawdziwi. Znajdziemy także ciekawe i czasami zabawne dialogi. Ta niebanalna książka po prostu mnie pochłonęła. Dołączyła do moich ulubionych. Nie da się jej opisać, trzeba ją po prostu przeczytać, co polecam w 100 %.
A oto kilka cytatów z książki:

"Mężczyzna, który ocenia ostrze tylko ze względu na jego zewnętrzne piękno, jest głupcem. Jedynie stal, z której jest zrobione, decyduje o jego jakości." (s. 143)

"Każde zło ma gdzieś swoją przyczynę, nawet choroba. Trzeba ją tylko znaleźć!" (s. 160)

"- Czy wasz ojciec nie żyje?
-Tak
-Przykro mi. Na co zmarł?
- Na miecz między żebrami." (s. 168)

"Wyglądacie tak pięknie, jak ostrze, na którym tańczą promienie słońca." (s. 248)

"Lepiej żyć niż zginąć. Dopóki się żyje, można walczyć!" (s. 268)

"To boli, kochać cię, ptaszyno! I to szaleństwo! Wiem! Ale - niech mi wybaczą moce, które kierują moim losem - mimo to cię kocham!" (s.302)

"Będzie się cieszył każdą chwilą,  którą los pozwoli spędzić z tą kobietą - nawet jeśli ona nigdy się o tym nie dowie." (s. 307)

"Torturowanie człowieka, który już nie czuje bólu, to tylko strata czasu." (s. 312)

"Psiakrew! Czy każda kobieta to potrafi - spowodować jedynie swym milczeniem, że mężczyzna czuje się jak odrażający łajdak?" (s. 317)

"Śmierć nigdy nie jest słodka! Nie dla kogoś, kto chce żyć!" (s. 321)

"Uwierz mi, mam serce. W tej chwili jednak bardzo żałuję, że je mam." (s. 326)

"Chciałbym zasypiać wieczorem u twego boku, a rano budzić się przy tobie! Chciałbym cię chronić i ci służyć! Chciałbym kłócić się z tobą i śmiać! Chciałbym. byś była częściom mojego życia, a ja częściom twojego! - Głupiec ze mnie! " (s. 363)

"Uśmiercasz mnie ptaszyno! I nawet o tym nie wiesz!" (s. 373)

"To zaszczyt dla mnie, że mogłem cię kochać!" (s. 479)