niedziela, 16 czerwca 2013

"Czerwona królowa" P. Gregory

Philippa Gregory Czerwona królowa

Jest rok 1453. Anglia. Pewna dziewczynka swoje życie chce poświęcić Bogu i spędzić je w klasztorze. Marzy by być świętą jak Joanna Dark. Jednak jej mąż został już wybrany. Plany wkrótce się zmieniają i dwunastoletnia dziewczynka zostaje wydana za mąż, za osobę dwa razy starszą.  Mąż pilnie wypełnia swoje obowiązki, a dziewczynka dzielnie je znosi. Przed swoimi czternastymi urodzinami, w wielkich trudach rodzi swoje jedyne dziecko, któremu nadaje imię Henryk. Ze względu na swoje pochodzenie, dziecko to może zostać przyszłym królem Anglii. Jego matka to Małgorzata Beaufort, po mężu Tudor. Chłopiec może liczyć na opiekę swojego stryja Jaspera, ponieważ ojca nigdy nie poznało.  Młoda wdowa ponownie musi wyjść za mąż. Tym razem matka wybiera mężczyznę jeszcze starszego -  Henryka Stafforda. Zostaje rozdzielona z dzieckiem. Mąż jest dobry dla Małgorzaty, a ona stara się być dobrą żoną. Pozbawiony jest jednak ambicji, które zawładnęły sercem żony. Mijają lata. Kobieta nie zapomina jednak o swoim celu. Kiedy po raz kolejny zostaje wdową, sama wybiera sobie męża  - Tomasza Stanleya. Nie jest to jednak małżeństwo z miłości, a jedynie umowa zawarta między dwiema wyrachowanymi osobami. Wszystko ma jeden cel:  uczynić z Henryka króla, a z niej królową matkę.  Wierzy, że taka jest wola Boga, a ona została do tego powołana, by  ją wypełnić.
Nigdy specjalnie nie przepadałam za książkami historycznymi.  Philippa Gregory pokazała jednak swój kunszt.  Powieść jak najbardziej opiera się na wątkach prawdziwych, nie brak w niej jednak także  fikcji. Chyba nikt nie może dokładnie stwierdzić co kto kiedyś myślał. Autorka poprzedziła swoją literacką interpretację, studiami w tym zakresie. Do książki dołączyła bibliografię z której korzystała (jest tego sporo). Małgorzata, to osoba, która nie wzbudza większej sympatii. Na początku było mi jej żal. W sumie to nie chciałabym żyć w czasach, gdy dzieci wychodziły za mąż i rodziły dzieci.  Właściwie kobieta była rzeczą, którą się dysponowało. Gdy została wdową, można było odbierać jej dziecko  i ustalić  innego nad nim opiekuna. Nikt nie przejmował się krwawiącym sercem matki. To wszystko w jakiś sposób musiało wpłynąć na charakter bohaterki. Stała się osobą ambitną, która nie cofnie się przed intrygami, aby dopiąć swego celu. Mimo deklarowanej przez nią religijności, ja nie znajduję jej w niej za dużo. Z pewnością brak jej skromności. Czuje się lepsza od innych.  Posunie się bardzo daleko, aby odsunąć ród Yorków od tronu. Ona jest z Lancasterów i to oni mają rządzić. Konflikty sięgają głęboko w przeszłość, a jak wiadomo pokój buduje, a wojny rujnują…

Rozumiem fenomen książek pani Gregory. Jeżeli ktoś lubi ten gatunek z pewnością może po nie sięgnąć. Bardzo dobrze ukazane są czasy konfliktów, zaraz, spisków. Nie brak w tym jednak człowieka, który choć na stałe wrósł w karty historii, wcale nie musiał być idealny. Autorka wie o czym pisze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz