Jest rok 1453. Anglia. Pewna dziewczynka swoje życie chce
poświęcić Bogu i spędzić je w klasztorze. Marzy by być świętą jak Joanna Dark. Jednak
jej mąż został już wybrany. Plany wkrótce się zmieniają i dwunastoletnia dziewczynka
zostaje wydana za mąż, za osobę dwa razy starszą. Mąż pilnie wypełnia swoje obowiązki, a
dziewczynka dzielnie je znosi. Przed swoimi czternastymi urodzinami, w wielkich
trudach rodzi swoje jedyne dziecko, któremu nadaje imię Henryk. Ze względu na
swoje pochodzenie, dziecko to może zostać przyszłym królem Anglii. Jego matka
to Małgorzata Beaufort, po mężu Tudor. Chłopiec może liczyć na opiekę swojego
stryja Jaspera, ponieważ ojca nigdy nie poznało. Młoda wdowa ponownie musi wyjść za mąż. Tym
razem matka wybiera mężczyznę jeszcze starszego - Henryka Stafforda. Zostaje rozdzielona z
dzieckiem. Mąż jest dobry dla Małgorzaty, a ona stara się być dobrą żoną.
Pozbawiony jest jednak ambicji, które zawładnęły sercem żony. Mijają lata.
Kobieta nie zapomina jednak o swoim celu. Kiedy po raz kolejny zostaje wdową,
sama wybiera sobie męża - Tomasza
Stanleya. Nie jest to jednak małżeństwo z miłości, a jedynie umowa zawarta
między dwiema wyrachowanymi osobami. Wszystko ma jeden cel: uczynić z Henryka króla, a z niej królową
matkę. Wierzy, że taka jest wola Boga, a
ona została do tego powołana, by ją
wypełnić.
Nigdy specjalnie nie przepadałam za książkami
historycznymi. Philippa Gregory pokazała
jednak swój kunszt. Powieść jak
najbardziej opiera się na wątkach prawdziwych, nie brak w niej jednak także fikcji. Chyba nikt nie może dokładnie stwierdzić
co kto kiedyś myślał. Autorka poprzedziła swoją literacką interpretację,
studiami w tym zakresie. Do książki dołączyła bibliografię z której korzystała
(jest tego sporo). Małgorzata, to osoba, która nie wzbudza większej sympatii.
Na początku było mi jej żal. W sumie to nie chciałabym żyć w czasach, gdy
dzieci wychodziły za mąż i rodziły dzieci.
Właściwie kobieta była rzeczą, którą się dysponowało. Gdy została wdową,
można było odbierać jej dziecko i
ustalić innego nad nim opiekuna. Nikt
nie przejmował się krwawiącym sercem matki. To wszystko w jakiś sposób musiało
wpłynąć na charakter bohaterki. Stała się osobą ambitną, która nie cofnie się
przed intrygami, aby dopiąć swego celu. Mimo deklarowanej przez nią
religijności, ja nie znajduję jej w niej za dużo. Z pewnością brak jej skromności.
Czuje się lepsza od innych. Posunie się
bardzo daleko, aby odsunąć ród Yorków od tronu. Ona jest z Lancasterów i to oni
mają rządzić. Konflikty sięgają głęboko w przeszłość, a jak wiadomo pokój
buduje, a wojny rujnują…
Rozumiem fenomen książek pani Gregory. Jeżeli ktoś lubi
ten gatunek z pewnością może po nie sięgnąć. Bardzo dobrze ukazane są czasy
konfliktów, zaraz, spisków. Nie brak w tym jednak człowieka, który choć na
stałe wrósł w karty historii, wcale nie musiał być idealny. Autorka wie o czym
pisze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz