środa, 16 stycznia 2013

"Porwana narzeczona" J. Lindsey

Johanna Lindsey Porwana narzeczona

Rok 1883 to moment debiutu pięknej i inteligentnej złocistowłosej Christiny Wakefield. Podczas dwutygodniowego pobytu w Londynie jej uroda budzi sensację. Ona jednak wcale nie szuka męża. Na dwa dni przed wyjazdem poznaje Philipa Caxtona. Ich znajomość nie zaczyna się najlepiej, Jednak robi wielkie wrażenie na mężczyźnie, który jej pragnie. Philip zawsze dostawał to czego chciał. Zdając sobie sprawę, że czas nagli, następnego dnia oświadcza się dziewczynie. Ta jednak czuje się obrażona i go odrzuca. Niespodziewanie jej brat, który jest porucznikiem dostaje rozkaz stawienia się w Kairze. Christina postanawia jechać razem z nim. Po długiej podróży docierają na miejsce. Dziewczyna zostaje jednak nocą porwana z swojego pokoju hotelowego i wywieziona na pustynię. Trafia do obozowiska szejka Abu. Okazuje się nim pół-Arab (po ojcu) i pół-Anglik (po matce) Philip Caxton. Oświadcza jej, że skoro nie chciała zostać jego żoną, to zostanie jego niewolnicą. Tina odczuwa konflikt między pragnieniami ciała, a postanowieniami duszy. Ulega jednak czarowi mężczyzny...
Miłość rodzi się w beduińskim namiocie, w klimacie piasku i niebezpieczeństwa. Niedopowiedzenia psują jednak nadzieje na szczęście. Nawet ten świat nie jest wolny od zdrad i intryg, które mogą rozdzielić kochanków. Związek pozamałżeński, czy nieślubne dziecko nie są dobrze widziane w angielskim środowisku. Kobieta taka jest tematem licznych plotek i niewłaściwego traktowania. Musi wykazać się zdecydowaniem i odwagą, aby przezwyciężyć, to co robi w imię miłości. Książkę bardzo dobrze się czyta. Może nie jest ona wolna od schematów ale były momenty, gdzie gorąco zastanawiałam się co będzie dalej. Wiedziałam, że wszystko musi się dobrze zakończyć. Tylko kiedy i jak? Jest to fajna niewymagająca lektura, która mnie jednak wciągnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz