piątek, 11 stycznia 2013

"Osiemdziesiąt dni żółtych" Vina Jackson

Vina Jackson Osiemdziesiąt dni żółtych

Część pierwsza serii Osiemdziesiąt dni

Książka jest wynikiem przypadkowego spotkania w pociągu do Londynu dwóch osób związanych z literaturą. Tak narodził się pomysł jej powstania. Autorzy przyjęli pseudonim Vina Jackson. Czy jest lepsza od Pięćdziesięciu twarzy Greya jak sugeruje okładka?
Rudowłosa skrzypaczka Summer sama właściwie nie wie czego chce. Kończy swój obecny związek, który uważa za niedopasowany. Oboje mają inne preferencje i upodobania. Dziewczyna lubi grać na stacjach metra. Gdy zaczyna swój muzyczny spektakl jest nim tak pochłonięta, że nie zauważa świata dookoła. Przypadkowo dostrzega ją Dominik i wrzuca banknot o wysokim nominale. Zafascynowany dziewczyną wraca kilkakrotnie w to miejsce. Jej jednak nie ma. Pewnego dnia czyta w gazecie, iż w wyniku bójki kibiców na stacji metra zostały zniszczone skrzypce pewnej artystki. Odnajduje ją na Facebooku i wychodzi z niecodzienną propozycją. W zamian za prywatny koncert kupi jej nowe skrzypce... Wprowadza ją w świat dominacji. Na życie seksualne Summer ma także wpływ przyjaciółka, dzięki której po raz pierwszy poszła do klubu fetyszystów. Summer zatraca się w swoich doznaniach erotycznych. Jest w stanie przekroczyć wiele granic. Czy aby o jedną nie za dużo?
Rozdziały są pisane naprzemiennie z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów: w pierwszej i trzeciej osobie. Mi się to akurat podobało. Każdy rozdział ma swój tytuł. Czasami uczucia bohaterki opisywane są w sposób niemal metafizyczny przy dźwiękach Vivaldiego. Niestety są też inne, prymitywne słowa, które psują to odczucie. Z pewnością jest to książka dla osób dorosłych. Przyznam szczerze, że większość opisów seksualnych budziło we mnie obrzydzenie, a postępowanie bohaterki kwalifikuje się na wizytę u specjalisty. Ale to już kwestia gustu. Jednak można z książki wyciągnąć pewne ostrzeżenia. Nie każdy jest przyjacielem, kto się za niego podaje, czasami ludzie stwarzają tylko takie pozory. Perwersyjne upodobania Summer dotyczące m.in. publicznego obnażania się i seksu, a także uległość, powodują, iż grozi jej niebezpieczeństwo. Dla mnie zmieniała się właściwie w prostytutkę-niewolnicę z której zyski czerpie alfons. A wszystko to dzieje się głównie w świecie bogatych i wykształconych. Koncepcja literacka tej powieści erotycznej wydaje się ciekawa. Ja jednak chyba nie zostanę fanką tego gatunku. Może jestem "za grzeczna". W porównaniu z tą książką Pięćdziesiąt twarzy Greya jest delikatniejsze i chyba właśnie dlatego mi się bardziej podobało.  Jedno co trzeba przyznać, to fakt, że Osiemdziesiąt dni żółtych budzi odczucia. Dla jednych będzie to zachwyt, dla innych obrzydzenie, a może dla kogoś nuda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz