Trudi
Canavan Gildia
Magów
Pierwsza część Trylogii
Czarnego Maga
Sonea jest dziewczyną ze slumsów wychowywaną przez ciotkę i wója. Dowiadując
się o zasadzce, którą gwardziści przygotowali na jej dawnych znajomych, chce
ich ostrzec i przypadkowo znajduje się w centrum zamieszek. Co roku obchodzone
jest święto Czystki, gdy magowie oczysczają ulice Imardinu z włóczęgów i
żebraków. Zagniewana Sonea rzuca kamieniem w maga i przypadkowo posługuje się
magią. Tworzy się wielkie zamieszanie, a magowie przez pomyłkę zabijają
chłopca. Dziewczyna z pomocą przyjaciela Cerrego ucieka, przekonana, że magowie
chcą ją zabić. Odtąd jest poszukiwana przez Gildię, która ostrzega, że jeżeli
nie nauczy się kontroli nad swoją mocą to zginie. Pomagają jej Złodzieje, a
magowie mają wielkie problemy z jej zlokalizowaniem. Niezauważona zakrada się
nawet z Cerrym na teryny Gildi, gdzie jest świadkiem niedozwolonych praktyk,
którymi posługuje się Wielki Mistrz. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego co
widziała. W końcu magia zaczyna przejmować kontrolę i Sonea traci nad nią
kontrolę stanowiąc zagrożenie dla wszystkich. Zostaje schwytana przez Gildię.
Opiekę nad nią roztacza Rothen, który traktuje ją jak córkę i namawia na
rozpoczęcie nauki w Gildii. O tę możliwość walczy również Fergun, który był
ofiarą kamienia rzuconego przez Soneę i twierdzi, że jako pierwszy zauważył jej
talent. Aby osiągnąć cel nie waha się nawet przed szantażem i uwięzieniem Cerrego.
Podczas czytania myśli Sonei Administrator Gildii Lorlen przypadkowo odkrywa
sekret Akkarina - Wielkiego Mistrza...
Bardzo dobrze scharakteryzowano miasto Imardin z jego wszystkimi bogatymi i
biednymi dzielnicami, oraz licznymi tunelami. Wspaniale przedstawiono
bohaterów, którzy nie są jednoznaczni. Warto przeczytać tę książkę. Mnie
"wciągnęła" i nie dziwię się, że cały cykl ma taką popularność. Już
nie mogę się doczekać na przeczytanie kolejnej części. Jak we wszystkich
książkach Canavan wydawanych w Polsce także i tu okładka jest interesująca, a
nawet intrygująca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz