niedziela, 26 czerwca 2011

"206 kości" Kathy Reichs

Kathy Reichs 206 kości


Dwunasta część serii Kości

Książka zaczyna się dość nietypowo. Doktor Brennan budzi się w jakimś małym, zimnym i ciemnym pomieszczeniu. Ma chwilową amnezję i urazy na ciele. Jest związana. Co jakiś czas jej wycieńczony organizm zapada w sen. Stopniowo zaczyna dochodzić do siebie i przypomina sobie wcześniejsze wydarzenia. W ten sposób cofamy się do jej i Ryana pobytu w Chicago, gdzie odwozili do prosektorium szczątki zaginionej, ale już zidentyfikowanej osoby. Okazuje się, że ktoś próbuje rzucić na Tempe fałszywe oskarżenie o niekompetentność. Do montrealskiej ekipy koronera jakiś czas wcześniej została przyjęta ambitna Briel, a LaManche przebywa na długim pooperacyjnym zwolnieniu lekarskim. Powoduje to pogorszenie atmosfery w zespole. W międzyczasie odnalezione zostają jeszcze trzy inne ciała starszych kobiet. Wróg Tempe nie śpi. Ktoś sabotuje jej pracę, a ona oskarżana jest o błędy. Zawsze może jednak liczyć na Ryana. Cały splot wydarzeń prowadzi do sceny z początku książki.  
 
Ciało dorosłego człowieka składa się z 206 kości. Bardzo dobrze jeżeli wszystkie one są odnalezione. Reichs w tej części zwraca uwagę na odpowiednie kwalifikacje osób pracujących w laboratorium kryminalistycznym. Nie mogą się pojawiać błędy związane z niedopełnieniem obowiązków, niewiedzą lub sabotażem. Od umiejętności tych osób zależy identyfikacja ofiar i skazanie winnych.
 
Jedyne co na początku trochę mnie denerwowało, to zmieniony język stylistyczny tłumaczenia. Wydaje mi się że dokonała go osoba młoda, bo mam wrażenie, że jest bardziej współczesny  (ale lepiej czyta się bez przypisów na dole). Oczywiście nie jestem w stanie porównać tego z oryginałem, a jedynie opieram się na języku wcześniejszych części serii
 Kości. Całość jak zwykle czyta się szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz