piątek, 21 października 2011

"Matki" Teodora Dimowa

Teodora Dimowa Matki

Sięgnęłam po książkę z ciekawości. Na tylnej okładce znalazłam informację, iż w 2006 roku zdobyła ona Grand Prix dla Literatury Wschodnioeuropejskiej, przyznawaną przez KulturKontakt, Bank Austria Creditanstalt oraz wydawnictwo Wiener. Po jej przeczytaniu nie poczułam się rozczarowana. Jednak jest to książka, która powoduje przemyślenia i nie polecam jej jako "czytadełka". Jest ona dosyć oryginalnie napisana, co początkowo powoduje trudności w czytaniu. Najczęściej brak typowego układu zdania, dialogi nie posiadają swojego tradycyjnego kształtu i przeplatają się ze sobą.
 
Akcja toczy się w Bułgarii, czyli kraju autorki. Książka podzielona jest na rozdziały, które mają imiona swoich bohaterów. Początkowo możemy mieć wrażenie, że to zbiór różnych opowiadań, jednak wszystkie one są ze sobą powiązane. Główną osobą, która łączy wszystkie wątki jest Jawora - wyidealizowana i trochę metafizyczna nauczycielka, w której nastolatkowie mają pomoc i oparcie. Dzięki swojemu usposobieniu tworzy ona klasę, której obca jest przemoc, a uczniowie wzajemnie sobie pomagają. Jest ich powiernicą i przyjaciółką. Bardzo dokładnie poznajemy poszczególnych uczniów: Andreja, Dana, Aleksander, Nikoła, Dejan, Kalina. Dowiadujemy się jakie mają problemy, jakie są ich matki i cała rodzina. Ukazuje nam się obraz samotności i braku miłości. Pochodzą oni z różnych środowisk. Jedni są bogaci, inni biedni. Mamy problemy alkoholowe rodziców, rozwody, rozdzielanie rodzeństwa, kłótnie, bicie, głód, opiekę nad przewlekle chorymi, pogoń za pieniędzmi. Dzieci zostają z tym same i same próbują jakoś sobie radzić. Poznajemy matki, które wcale nie chcą nimi być, które mówią swemu dziecku, że się urodziło, bo za późno było na aborcję, które mówią dziecku, że zmarnowało im życie. Rodzice, którzy użalają się nad sobą, zamiast coś zrobić. Dzieci szukające oparcia w obcej osobie i ich nieogarniony żal, gdy ona odchodzi
Wszystkie "rozdziały" przeplatane są fragmentami przesłuchań uczniów przez policję. Dopiero na końcu dowiadujemy się co się dokładnie stało. Mnie zakończenie zdziwiło, ale to chyba dlatego, że raczej staram się być optymistką i może to naiwne ale lubię szczęśliwe zakończenia. Niestety nie zawsze tak jest w rzeczywistości. Dimowa dobrze ukazała realia Bułgarii po przemianach i bardzo dobrze scharakteryzowała problemy współczesnych rodzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz