Sabine
Thiesler Kolekcjoner
dzieci
Książka porusza problem pedofilii i morderstw na tle seksualnym. Akcja rozbita
jest na wiele lat i toczy się na terenie Niemiec i we Włoszech (Toskania).
Pierwszym zamordowanym dzieckiem jest Benjamin Wagner. Rodzice nie potrafią
pogodzić się z brutalną śmiercią chłopca, co ma wpływ na ich wzajemne stosunki.
Jakiś czas później w Toskanii znika chłopiec bawiący się nieopodal domu nad
strumieniem. Ciało nie zostaje odnalezione. 10 lat później jego matka Anne
ponownie udaje się w rejon zdarzenia i kupuje tam dom. Nawet nie wie, że w tym
momencie spotkała mordercę i jest bardzo blisko ciała syna. Okazuje się, że
zaginionych dzieci jest więcej. Z Niemiec wraz z rodziną przyjeżdża komisarz
Mareike, która ma przeczucie, że niemieckie i włoskie morderstwa
łączy wspólny sprawca. Prowadzi nieoficjalne śledztwo.
Autorka ukazuje ten trudny temat z perspektywy różnych osób. Wiemy co czuje
morderca, ofiara, a także rodzice zamordowanych. Zbrodniarz zmienia swoje imię
i nazwisko, wiemy jakie miał dzieciństwo. Z pozoru stwarza wrażenie osoby
trochę dziwnej, ale w miarę sympatycznej, która odnawianie domów traktuje jak
sztukę. Jest uważny za niegroźnego i potrafi manipulować ludźmi. Pragnie mieć
kontrolę nad życiem i śmiercią.
Książka z pozoru jest bardzo ciekawa, a zakończenie nieprzewidywalne. Jednak ja
miałam problemy z jej czytaniem. Mimo interesującej fabuły, mnie po prostu
"nie wciągała". Od samego początku wiemy kto jest mordercą, a akcja
toczy się bardzo powoli, napięcie jest mało wyczuwalne. Jest to chyba pierwsza
książka, której ekranizacja mogłaby być lepsza od oryginału. Może czuję się
rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś lepszego. Recenzja z okładki głosiła,
że książka ...
rozwściecza, szarpie nerwy, wstrząsa do głębi, porywa i sprawia, że poziom
adrenaliny gwałtownie wzrasta. Po
przeczytaniu pierwszych stron byłabym skłonna przyznać rację, ale później ...
Ogólnie książka nie jest zła, ale raczej się jej nie czyta jednym tchem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz